Różowe mebelki lalki Barbie, ahhh! Do tej pory, mimo, że stara się robie, robią na mnie wrażenie i chociaż za lalkami nigdy nie przepadałam, to Barbie, szczególnie z tymi mebelkami bardzo lubiłam.
Sama żdanego zestawu, a nawet oryginalnej Barbie od Mattel nigdy nie miałam, ale nie znaczy to, że takimi się nie bawiłam. Co roku wyjeżdżałam na wakacje do rodziny w Międzyzdrojach, tam moja wakacyjna koleżanka mieszkająca naprzeciwko miała wszystko co tylko można było sobie wymarzyć: prawdziwe Barbie ze stosem ubranek, przystojnych Kenów, samochody, dom, meble i konia. Musiała pójść na to kupa pieniędzy, bo na początku lat 90tych takie rzeczy były bardzo drobie, ale skoro mogli to mieli, a ja zazdrościłam i w każde wakacje bawiłam się lalkami do oporu.
Obiektem mojej wielkiej zazdrości był dom dla Barbie, który można było szybko złożyć niczym walizkę. Dom był stosunkowo niewielki w porównaniu do samych lalek i denerwowało mnie, że na ścianach na stałe wymalowane są obrazki i ozdoby, przez co inne ustawienie mebli niż na obrazku było niemożliwe, a raczej nielogiczne, bo zasłoniłoby się np. wymalowany kominek. Pomimo tych niedociągnięć domek był moim marzeniem. Dodatkowo dołączona była świecąca lampa - czad!
Oprócz domku wakacyjna koleżanka miała kilka zestawów mebelków. Często bawiłyśmy się tak, że jedna miała cały składany domek dla siebie, druga z kolei brała wszystkie mebelki i urządzała gniazdo gdzieś w kącie pokoju.
Jeśli chodzi i mebelki, to okrągły stół i krzesła bardzo utkwiły mi w pamięci jako wielkie WOW! Nie wiem dlaczego tak podobał mi się ten zestaw, może dlatego, że było w nim wiele szczegółów. Zdobienia na stole, poduszeczki na krzesłach, świecznik... Ahhh! Zestaw do sypialni też był obecny, a dodatkowo wakacyjna koleżanka miała cały stos dodatków dla lalek: grzebienie, perfumy, lusterka. Najlepsze w zabawie było urządzanie domów. Dodawanie ozdóbek, własnych akcentów. Czesto po takim rozkładaniu i projektowaniu wnętrza brakowało już ochoty na jakąkolwiek inną zabawę i wszystko było składane do pudła.
Nie mogę zapomnieć też o wozie kempingowym. Tak jak i domek, wóż był składany i w mgnieniu oka z samochodu robił się mały domek, w którym było bardzo ciasno, nie przeszkadzało to jednak w posiadaniu umywalki, kuchenki czy grilla. Wszystko co na kemping potrzebne - było. Samochód ten nie był jednak często używany, najwyrazniej nasze Barbie nie lubiły biwakowania...
Wakacyjna koleżanka miała jeszcze samochód kabriolet i konia, jednak tymi dodatkami w ogóle się nie bawiłyśmy. Niezła kolekcja...