poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Erotyka lat 90tych

W życiu każdego człowieka przychodzi moment, gdy zaczyna interesować się golizną. W dzisiejszych czasach wystarczy wpisać odpowiednie hasła w przeglądarkę internetu, by natrafić na  gołą babę i przy okazji kilka hardcorowych scen z pornoli. Kiedyś było zupełnie inaczej. Kiedyś trzeba było się natrudzić zeby cokolwiek zobaczyć...

Do zdobycia erotycznej gazetki potrzebny był starszy brat lub kolega. Na gazetkę składała się grupa kilku chłopaków, którzy ten że zakupiony skarb pożyczali sobie nawzajem.  Czasami gazetkę można było znalezc zachomikowaną u jakiegoś wujka, albo innego nie młodego już pana, który ukrywał skrzętnie skarb przed żoną.

Ja moją pierwszą gazetkę znalazłam właśnie taką zachomikowaną w zakładzie mojego taty. Czy to była jego gazetka, czy pracownika, który tam prawcował, nie wiem, ale przygarnęłam ją i razem z sąsiadem zza płotu oglądaliśmy gołe baby. Gazetka miała sprytny tytuł "Sek(s)rety", jednak nie mogę znalezć jej okładki w internecie. Widocznie była tylko interesująca dla małolatów.

Potem przyszedł czas na "Twój weekend". Ciekawostką jest, że regularnie kupowała tę gazetkę moja starsza siostra. Był to początek lat 90tych i podobno w pierwszych numerach nie było aż tyle golizny, a artykuły były na tyle interesujące, że siostra się kusiła. Dla mnie w tamtym okresie była to bardzo erotyczna gazeta, z dobrej jakości zdjęciami (nie to co tandetne "Sek(s)rety"). Rarytasik :)
Największym jednak szokiem, ale zarazem skarbnicą wiedzy była gazeta pornograficzna "Wamp". Były tam zdjęcia z pornoli z dopasowanymi krótkimi opowiadaniami. Widać było dokładnie penisy, cipki i stosunki. Hardcore!  "Wampa" zdobył sąsiad zza płotu, nie wiem nawet skąd i lepiej nie wiedzieć przez ile rąk ona przeszła i co z nią było robione. Feeee.
 Na półkach kiosków można znalezć też było gazetę Cats. Nigdy tego nie przeglądałam, ale swojego czasu była bardzo popularna i kolorowe logo utkwiło mi w pamięci.
 Na gazetkach się nie kończyło .Była też  erotyka z telewizora, a to za sprawą serialu "Pamiętnik Czerwonego Pantofelka". Mój ukochany wtedy David Duchovny w każdym odcinku czytał erotyczny list, który na oczach widzów materializował się. Serial leciał pózno w nocy. Zawsze oglądałam go przy bardzo ściszonym dzwięku, żeby nie obudzić rodziców, a wypiekom na twarzy nie było końca. 

Tak, zanim nastała era komputerów i wszechobecnych pornoli, trzeba było się trochę namęczyć, żeby zobaczyć gołą babę...

1 komentarz:

  1. Czas na weekend miała też moja koleżanka z klasy, pamiętam jak co przerwę wyciągała ją w toalecie szkolnej mówiąc, że musi tak wyglądać, bo marzy być modelką ;d

    OdpowiedzUsuń